Chodzę dość często na siłownię, wobec czego nieraz obiło mi się o uszy hasło: „metanabol”. W pierwszym odruchu skojarzenia miałem zdecydowanie pejoratywne, jednak postanowiłem nie osądzać po okładce (w tym wypadku może bardziej po samej nazwie) i sprawdziłem, z czym mam do czynienia oraz co jest tak bardzo popularne na mojej osiedlowej siłowni.
Pierwszą rzeczą, jakiej się dowiedziałem było to, że metanabol, nazywany potocznie metką, jest podawany doustnie. Czyli jednak nie dożylnie, to mnie trochę uspokoiło. Szybko jednak doczytałem, że to w istocie steryd anaboliczny, a doustny sposób podania nie musi świadczyć o bezpieczeństwie jego stosowania. I chociaż stosują go namiętnie zarówno profesjonaliści jak i amatorzy, ma on wiele skutków ubocznych. Osobiście wystarczyło mi, że dotarłem w artykule do punktu, w którym opisano wpływ stosowania metki na produkowanie testosteronu przez organizm. Ponieważ stosowanie tego środka hamuje proces powstawania naturalnego testosteronu w organizmie, zażywanie metanabolu może prowadzić do zaburzeń erekcji i obniżenia popędu seksualnego.
Stwierdziłem, że chyba jednak poradzę sobie bez niego. Zwłaszcza, że próbuję być nieco bardziej wysportowany i wyrzeźbiony dla swojej kobiety…
